Informatyka na Vistuli. Na grze możesz zarobić miliony
Są deweloperzy gier, którzy zarobili w krótkim czasie miliony, a nawet miliardy. – To rzadkie przypadki, ale branża gier komputerowych pozwala dobrze żyć i czerpać satysfakcję – mówi Aleksander Sierżęga, dyrektor programu kształcenia na Informatyce w Grupie Uczelni Vistula. Rynek gier pędzi jak oszalały. W tym roku wartość sprzedaży osiągnie poziom 138 mld dolarów – o 13,3% więcej niż rok wcześniej. Perspektywy są również fantastyczne.
Gry komputerowe, to coraz bardziej popularna rozrywka, która nawet potrafi uzależnić. Grają młodzi i starsi. Ludzie wtapiają się w historię bohaterów, uciekają od problemów i stresu. Na świecie jest ok. 2,3 mld graczy. To duży rynek, na którym rządzą głównie Japończycy, Chińczycy i Amerykanie, ale polscy producenci gier też odnoszą gigantyczne sukcesy. Nic więc dziwnego, że branża potrzebuje coraz więcej wykwalifikowanych specjalistów. Kształci ich na kierunku Informatyka Grupa Uczelni Vistula.
Rynek gier i globalne możliwości
Aleksander Sierżęga, dyrektor programu kształcenia na Informatyce Grupy Uczelni Vistula, od lat zajmuje się zawodowo grami komputerowymi – i to z wielkim sukcesem. Łączy pracę dydaktyczną z rozległą działalnością biznesową. Jedna z jego firm Fat Dog Games – spółka notowana na rynku New Connect – pracuje aktualnie z dwudziestoma kilkoma studiami. – Wydajemy różne gry, od gier mobilnych, po gry na konsole i Play Station – mówi. – Teraz skupiamy się na nowej konsoli – Swich. Na rynku jest ich już 20 milionów. Firma sprzedaje swoje projekty głównie na zagraniczne rynki. Współpracuje z kilkoma platformami, które zajmują się pośrednictwem sprzedaży. – My finansujemy gry i wstawiamy je, a oni je sprzedają, w zamian dzieląc się z nami zyskiem w dość dobrym dla nas procencie – wyjaśnia Aleksander Sierżęga.
Sprzedaż gier w pudełkach stanowi obecnie niszę. Dziś kluczowa jest dystrybucja cyfrowa. Producenci mają więc dostęp do rynków na całym świecie. Jedynie po raportach sprzedażowych można sprawdzić, gdzie gry zostały kupione. – To jest właśnie ta przewaga nad sprzedawaniem jakichkolwiek innych dóbr.
Idealna branża
Po co przedsiębiorcy, który odnosi sukcesy na rynku, dodatkowa praca dydaktyczna? Aleksander Sierżęga odpowiada, że lubi pracować z młodzieżą, obserwować i doszkalać fajnych, młodych ludzi. – Kontakt z nimi pozwala mi uporządkować różne rzeczy, przemyśleć, pogadać, a studenci potrafią zadawać dziwne i ciekawe pytania – mówi. – Interes jest więc obopólny. Wiele osób, jeszcze w trakcie studiów, znajduje u mnie zatrudnienie, albo w firmach, które poszukują programistów. Programiści są rzadkim dobrem na rynku, a my uczymy programowania i skupiamy się na rzeczach czysto praktycznych – wyjaśnia Aleksander Sierżęga. Na specjalizacji inżynieria gier komputerowych studenci poznają silniki, na których robi się gry. Uczą się, jak się je projektuje i programuje. Dzięki doświadczeniu biznesowemu kadry dydaktycznej dowiadują się, jak należy reklamować gry, jak robić marketing i PR i jak je sprzedawać. – Chcemy, aby młodzi ludzie, którzy opuszczają mury Uczelni Vistula, mieli już w swoim portfolio gotowe projekty – mówi Aleksander Sierżęga. – Bardzo mocno ich do tego motywujemy – dodaje.
Pierwsza gra nigdy nie jest sukcesem. Studenci często wstydzą się swoich prac, ale to normalne. Wykładowcy zachęcają ich jednak, aby zrobili kartę do gry, opis, grafikę i wrzucili do dystrybucji. To niewiele kosztuje – ok. 100 dolarów – ale to jedyna droga, by ludzie grę zobaczyli i ocenili. Właśnie tak buduje się doświadczenie i portfolio. – Jeżeli taka gra stanie się popularna, to stajemy się bardzo bogaci w bardzo krótkim czasie – podkreśla Aleksander Sierżęga. – Są historie sukcesów pojedynczych deweloperów, którzy zarobili miliony, a nawet miliardy, ale to rzadkie przypadki – dodaje. W tej branży można jednak świetnie zarabiać i rozwijać się.
Porzuć rytm serca graczy
Tak jak w każdej branży, również w tej są mody i trendy. Cały czas rozwijają się gry mobilne – na komórki lub tablety. To jest bardzo duża i rosnąca część rynku, w Australii wręcz dominująca. W tę stronę rozwija się cały rynek. Wielu ludziom wydaje się, że łatwo jest zaprojektować grę. Ale jest milion rzeczy, które można zrobić źle – gra nie wygląda ładnie i nie przyciąga uwagi gracza. Eksperci oceniają, że pod względem sprzedażowym najważniejsza jest właśnie grafika. Wszystkie badania wskazują, że gra musi doskonale wyglądać. Wtedy gracz ją ściągnie i może rozważać, czy jest ona ciekawa i wciągająca, czy nie. Dziś jest moda na pixel art i voksele, jest też powrót do stylu gier lat 80-tych. Część developerów stara się trafić w to, co akurat dobrze się sprzedaje, a część robi swoje. – My, na Uczelni Vistula, prowadzimy zajęcia z level designu, z game designu, czyli z projektowania gier tak, aby gracz się nie nudził, żeby w odpowiednim momencie zaciekawić go, żeby on tej gry nie odłożył – podkreśla Aleksander Sierżęga.
– Gier jest bardzo dużo, a ludzie mają zerową cierpliwość – dodaje. – Największą cierpliwość mają do tych gier, kóre są robione przez duże studia za setki milionów dolarów. Jeśli mają mała grę , tzw. indyka zrobionego gdzieś przez mały zespół, o którym nigdy nie słyszeliśmy, zaczynają grać i jeśli przez 3 minuty gra im się nie spodoba, rezygnują. – Trzeba mieć dużo wiedzy i umiejętności, żeby projektować gry tak, aby ludzie chcieli w nie grać – podkreśla Aleksander Sierżęga.
Informatyka, czyli pieniądze i wolność
Informatyka, to nie tylko gry. To wyjątkowa branża, która daje ogromne możliwości rozwoju w różnych kierunkach i wolność. -Sztuczna inteligencja, machine learning, Big Data, robotyka – to wszystko jest fascynujące. Informatycy są dziś na wagę złota. Można odnaleźć się w każdym miejscu na świecie, ale trzeba stale uczyć się i rozwijać, aby być na fali. W Akademii Finansów i Biznesu Vistula najpopularniejsze specjalizacje są związane z bazami danych i tworzeniem stron internetowych, które pozwalają bardzo dobrze zarabiać i rozwijać się. – Program i kadrę dobieraliśmy pod kątem praktycznych kompetencji oraz umiejętności przekazywania wiedzy – wyjaśnia Aleksander Sierżęga.- Uważnie słuchamy tego, co mówią studenci. Chcemy uczyć ludzi, aby byli programistami, a nie klepali kody. Przez studia pewnie można jakoś się prześlizgnąć, ale wykładowcy Uczelni Vistula podkreślają, że jest to koszmarnie zmarnowany czas. Informatyka jest dla każdego. Trzeba tylko chęci, dużo pracy i praktyki, to jest droga do sukcesu.
Więcej o studiach:
współfinansowane ze środków Unii Europejskiej
Akademia im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku
Szkoła Główna Turystyki i Hotelarstwa Vistula